Translate
Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 21 października 2012
Rozdz. 26
Na zewnątrz robiło się już zimniej. Na drzewach tkwiły jedne z ostatnich kolorowych liści, które czekały aż spadną i okryje je niedługo śnieg. Siedziałem w oknie, oglądając wschód słońca. Rose okrywającą każdy nawet najmniejszy kwiatek i pajęczyne. Louis jeszcze spał, nie chciałem go budzić. Wstałem z parapetu i starając się po cichu wyjść z pokoju jeszcze zerknąłem na niego uśmiechając się pod nosem. -Jak on słodko śpi...- pomyślałem i przymknąłem drzwi. Zbiegłem na dół.
-Hej. Co tak ładnie pachnie?- Zapytałem, kiedy wyczułem w powietrzu zapach robiącego się obiadu.
-Pizza.- Odpowiedzieli Paula z Niall'em. Oni, zawsze robili lepsze niż te z pizzerii.
-Widzę dzisiaj coś specjalnego się szykuję...- Powiedziałem, odwracając się od kuchni w stronę siedzących razem Danielle i Liam'a. Lecz po jego wzroku, wywnioskowałem, że za chwilę już nie będzie tak dobrze. Zerwał się z kanapy i biegł za mną.
-Aaa!- Krzyczałem biegnąc po schodach na piętro. Wtargnąłem do swojego pokoju, a Liam za mną. Rzucił mnie na łóżko, gdzie jeszcze spał Lou.
-Przepraszam!- Krzyczałem śmiejąc się.
-Zabije cię! Przecież ona się mogła domyślić!- Darł się Payne.
-Hej, hej chłopaki... Co jest?- Powiedział zaspany Louis budząc się.
-Oj.- Wiedziałem, że go obudzimy.- Przepraszam Loui.- Obróciłem się dając mu buziaka. Nagle poczułem jak wchodzi na mnie Li i zaczyna mnie gilgotać.-Louis! Broń mnie! On mnie załaskocze na śmierć!- Darłem się nie mogąc przestać się śmiać.
-Ale... Co zrobiliście?- Usiadł Tomm i przyglądał się sytuacji, nie wiedząc co ma zrobić, bo jeszcze nie do końca się przebudził.
-Harry prawie powiedział Dan, o zaręczynach.- Odezwał się, ja chciałem zaprzeczyć, ale nie byłem w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
-Co?!- Błękitnooki od razu otworzył oczy.- Harry! Czekaj Liam puść chłopaka na chwile bo się zaraz udusi.- On posłuchał i przestał na moment, lecz wciąż na mnie siedział. Nie mogłem się ruszać, ale uśmiechnięty zacząłem mówić...
-Nie powiedziałem nic, po czym mogłaby się domyśleć. Wspomniałem tylko, że dzisiaj szykuję się coś wyjątkowego.- Odpowiedziałem przymykając oko na znak, że bałem się gestu Liam'a. Bałem się nie tego co trzeba... Louis zaczął mnie łaskotać.
-Dawaj Li! Należy się mu!- Wszyscy zaczęliśmy chichotać, ja najbardziej. Po chwili, kiedy już widzieli jak bardzo mnie to męczyło. Przestali, a Tommo pocałował mnie w usta do góry nogami.
-Zostawcie mnie...- Głęboko łapałem powietrza.- Chcieliście mnie zabić czy co?!- Wykrzyczałem i przyciągnąłem Loui'ego do siebie.
-Liam, a teraz na poważnie, jeśli chcesz naszej pomocy. Powiedz.- Usiadłem na rogu łóżka i zacząłem mówić, konsultując się z najstarszym wzrokiem.
-Haha, od ciebie? Chociaż w sumie, jest coś. Pamiętacie to miejsce. Ogromną polane, która jesienią wygląda jak z bajki. Gdzie szło się wciąż prosto, wokół było pełno kolorowych drzew, a kiedy dotarło się do najdalszego punktu, rozpościerał się tam niesamowity widok starego szpitala psychiatrycznego. Te obrośnięte bluszczem mury... Wiecie o co mi chodzi?- Pamiętam. Tam poszliśmy w piątkę, któregoś razu na spacer. To był pierwszy tydzień po poznaniu się. Tam powstało One Direction. Nazwę wymyśliliśmy właśnie obok muru. Kiedy spojrzeliśmy w przeciwną stronę. "Jeden kierunek" było tylko jedna droga, którą dało się stamtąd wyjść.
-One Direction.- Powiedział Lou.- Pamiętacie? Tak nazwaliśmy to miejsce.- Zrobiło się poważnie.
-Czy moglibyście rozrzucić czerwone i białe róże na ścieżce prowadzącej do głównego punktu. A tamte stare latarnie, które są tak równo porozkładane wzdłuż dróżki, żebyście zmusili je do bicia tym ciepłym pomarańczowym światłem. Wiecie pewnie już przestały działać, niektóre już nie świeciły kiedy byliśmy tam ostatni raz.- Kontynuował.
-Możemy Ci pomóc. Jak zdradzisz nam jak dokładnie chcesz się oświadczyć Dan?- Zapytał Louis.
-Chciałbym, żeby to nie było takie podniecanie się tym, ze mamy dużo pieniędzy, z drugiej strony wcale tak nie jest. Chcę po prostu wyjść z domu z nią, za pretekstem pójścia na spacer. Kiedy dojdziemy tam. będzie już prawie półmrok. Nie będzie nic widać... Zawiąże jej oczy czarną wstążką. podprowadzę pod ścieżkę, a kiedy odwiąże chustkę zapalą się wszystkie latarnie. Każda po kolei. Zacznie grać melodia pozytywki, a ja poproszę Dan do tańca. Głośniki są umieszczone w drzewach. Niesie się niezwykłe echo, które sprawia, że czujesz się jakbyś leżał w kołysce. Powoli będziemy przemieszczać się w stronę muru. Zasłonie jej oczy rękoma. Obracając w stronę murowanej ścianki na której już widnieje napis "Danielle, czy wyjdziesz za mnie?!". Klękając przed nią złapie za jej dłoń. Wyciągnę z kieszeni granatowe pudełeczko. Otworze je i będę wtedy już tylko będę czekał na odpowiedź.- Puścił nam kawałek melodii z pozytywki, pokazał pierścionek zaręczynowy. Cudowny! Złoty, z trzema malutkimi diamentami. W trzech innych kolorach. Białym, jasno czerwonym i kremowym.
Nie mogliśmy się doczekać tej chwili, tego co ona odpowie. Właśnie wymknęliśmy się z domu wraz z Louis'em aby wszystko naszykować. Podjechaliśmy pod park.
-Harry... Pamiętasz? To tu. Tutaj powiedzieliśmy sobie nawzajem, że się kochamy.- Dobrze to wiedziałem. Przeszły mnie ciarki i oboje spojrzeliśmy na drzewo, pod którym to się stało. Powoli wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy pod nie. Przejechałem lekko dłonią po korze po czym popatrzałem na Loui'ego.
-Kocham Cię...- Chcieliśmy powrócić do tamtego momentu. Poczułem się identycznie. Atmosfera zmieniła się gwałtownie, poczułem gdzieś w środku, jakbym słyszał to od niego po raz pierwszy.
-Louis... Także Cię kocham.- Odpowiedziałem powoli. Zbliżaliśmy się do siebie bardzo wolno. Zupełnie jak tamtego razu. Jakbyśmy nie wiedzieli w co się pakujemy. Dotknąłem jego warg, poczułem jak włoski na skórze podnoszą mi się w górę. Przejechałem dłonią po jego ręku, wyczułem to, że przechodzi to samo co ja. Ta chwila wywiera na nim jednolite wrażenie jak na mnie. Oddychaliśmy wolno, nasze czoła stykały się ze sobą. Lekki uśmiech po obu stronach. Odetchnięcie. Przełknięcie ślin. Kolejny szczery uśmiech. Ponowny pocałunek. Długa lecz niekrępująca cisza.
-To już ponad dwa lata.- Szepnął chłopak.
-Cieszę się. Chciałbym tych lat milion razy więcej. Naprawdę, bez względu na to co się stanie. Zawsze bądźmy razem... Obiecujesz?
-Przyrzekam Harry- Pocałował mnie w czoło i odsunął się parę milimetrów dalej.
- Chyba musimy zabierać się do pracy. Liam na nas liczy...- Powiedziałem i w jednej sekundzie znikło wszystko co trwało przed chwilą.
Kiedy już wszystko było gotowe, stanęliśmy przed naszym dziełem zachwyceni.
-Dobra robota.- Powiedziałem zerkając na sąsiada.
-Liam będzie zaskoczony.- Odparł błękitnooki
-Haha. A co dopiero Dan. Ona to ma jednak szczęście. Oboje mają... Ale i tak ja mam największe.- Spojrzałem na niego ukazując ogromne dołeczki.
-Głupek!- Zaczął się głośno śmiać.- Chodź już, niedługo przyjdzie tu Payne ze swoją przyszłą żoną.
-Proszę pana. Ma Pan pierwszeństwo.- Bawiliśmy się jak dzieci, w dostojnych mężczyzn.
-Och jaśnie panie, najmocniej Pana przepraszam- Ukłonił się Louis- Ale to Pan usiądzie do tego iście zwyczajnego kółka i to Pan nas zawiezie do domu.- Kłóciliśmy się w ten sposób, oto kto będzie prowadził.
-Mój najdroższy mężu. Nalegam żeby jednak to Pan usiadł za kierownicą. Mój stan przy Panu jest nie do opanowania. W każdej chwili mogłyby się zdarzyć nieprzewidziane sytuacje.- Ukradkiem zerknąłem na moje krocze. Nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy chichotać na całe gardła. Usiadłem na miejscu pasażera i nie mogąc się uspokoić, czekałem aż ruszy autem Lou, lecz on też miał małe problemy ze śmiechem...
__________________________________
Ostatnio nie pisałam, ale to z powodu mojego
nieogarnięcia się. Jak siadałam przed kompem
zaczynały mnie boleć oczy... Ale z drugiej strony,
przez to że tyle nie pisałam zaczynała mnie boleć głowa..
Wszystko. Uzależniłam się od tego.
Kocham to robić, chociażby dla samej siebie...
Pozdrawiaam ~Pozytywnie pierdolnięta. ;)
Aaa.. Jeszcze coś. Macie tu dwa zdj. jak mniej więcej wyobrażałam sobie to miejsce... Mojego autorstwa jakby coś... (Skupcie się głównie na latarni)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział. Mam nadzieje,że Daniell się zgodzi, ale to w sumie też by była dobra okazją, żeby opisać ich rozstanie. Jednak wolę tą pierwszą wersję czyli że się zgodzi ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego.
Sara*
Cudowny rozdział. Oby Dan przyjęła oświadczyny Liama. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńKarolina