Translate

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 24 maja 2012

ANTY PRZEZ WAS POPEŁNIŁA SAMOBÓJSTWO KOLEJNA DZIEWCZYNA ! DIRECTIONERKA Z POLSKI Z KRAKOWA MIAŁA 14 LAT NATALIA ;C  PROSZĘ WAS NIE KOMENTUJCIE MUZYKI INNYCH PATRZCIE NA SIEBIE I TYLKO NA SIEBIE ! ;C BARDZO MI JEJ SZKODA I JEJ RODZICÓW TAKŻE <3
Jakby coś to sorry za błędy ale pisze u mojej babci nie ona nie ma worda -_- a mi się nie chce ściągać ; p
_________________________________________________________________________________

Rozdział 4 : Powoli wracałam do siebie.


           Harry już doszedł do siebie a ja wraz z nim. Teraz mieszkam u chłopaków na razie mam prywatne lekcje i nawet nieźle mi idzie.  Siedzę i kuję biologie mam już dosyć tego wszystkiego " Tkanki okrywające skóra i korek skórka ochrania roślinę ".
- To wszystko jest do dupy! - krzyknęłam i najgłośniej jak potrafiłam zamknęłam książkę.
- Co jest do dupy kochanie? - Harry właśnie wszedł do pokoju.
- Biologia, najchętniej bym to wszystko rzuciła w kąt i poszła z tobą do parku na spacer. - mówiąc to miałam wielką nadzieje że powie coś w stylu ...
- To zrób sobie przerwę i chodźmy. - I właśnie na to liczyłam . :D. Wstałam podeszłam do niego. Pocałował mnie w usta objął w tali i wyszliśmy z domu. Gdy Harry krzyknął chłopakom że wychodzimy Lou stał przed kuchnią.
- Gdzie idziecie? - zapytał jakby był zazdrosny- Mogę z wami? Nie, no dobra nie będę wam przeszkadzał aniołki, idźcie już. - Louis mówił to wszystko w taki słodki sposób że nie mogłam mu się oprzeć.
- Haha daj spokój jak masz ochotę możesz się z nami wybrać. A jak nie to jak wrócę, obiecuję tobie że trochę czasu spędzimy razem. - Harry mówiąc to puścił do niego oko, i wyszliśmy.
Minęło już pół godziny odkąd razem spacerowaliśmy po parku. Stwierdziliśmy że pójdziemy na lody.
- To ty tutaj poczekaj, a ja polecę do kawiarni. Chcesz truskawkowego prawda?- Jak on mnie dobrze znał.
- Mhmm- kiwnęłam mu głową, siadając na ciemnozielonej ławce.
Siedząc i czekając na niego, ktoś zasłonił mi oczy od tyłu. Wystraszona szybko odwróciłam się. Zdziwiona myślałam że to ktoś z chłopaków np. Louis, co nie okazało się prawdą.
- Cześć maleńka. Co tam u ciebie? - mówił to siadając obok.
- Znamy się? - To było jedyne co mi przyszło do głowy. - Jak nie to spadaj. - postanowiłam być twarda nie sprawiać wrażenia takiej która się boi, chociaż tak było naprawdę.
- Hej, hej spokojnie mała. - powoli zaczynałam mieć dosyć tego gościa -Nic ci nie zrobię.-rzuciłam mu ostre spojrzenie, wstałam i zaczęłam iść do kawiarni w której Harry kupował nam lody. Ale koleś nie odpuszczał szedł za mną, więc zaczęłam powoli biec wtedy on też przyspieszał w końcu zaczęłam biec coraz szybciej i już miałam wejść do kawiarni kiedy on mnie złapał za nadgarstek.
-Gdzie uciekasz piękna, co? - Zaczęłam się bać coraz mocniej.- Przecież już mówiłem że nic ci nie zrobię
- Harry, Harry, ratuj proszę! Zostaw mnie pedale - już płakałam - Harry! - zdążyłam krzyknąć ostatni raz kiedy zatkał mi buzie.
- Kogo ty tak wołasz? Może tego słodkiego chłopczyka z One Direction? Hahaha, żałosna jesteś myślisz że on nie ma lepszych spraw niż fanki.- Bezczelny miałam ochotę go kopnąć w jaja ale nie miałam jak bo trzymał mnie za mocno. Chciałam mu powiedzieć że 1D to nie są pedały, ale za to mu niczego do tego nie brakuję. Byłam tak wkurzona, ale też bardzo się bałam. W pewnym momencie w oddali kawiarni ujrzałam piękną sylwetkę idącą szybkim krokiem w moją stronę.Jego zielone oczy mierzyły wzrokiem dupka trzymającego mnie.
- Co tu się kur*a dzieje?1 Puszczaj ją debilu! - mówił Harry dorosłym i odważnym głosem- Nie słyszysz co do ciebie mówię - już się wkurzył, lody dawno rzucił w kont. Złapał typa za koszulkę aż ten stanął na palcach puszczając mnie ze swoich macek.
- Hej, dobra, dobra spokojnie. Nie gorączkuj się tak. już sobie idę! - chłopak ewidentnie się wystraszył. Ja trzymałam się za Harrym łapiąc go w talli.
- Fuck , a spróbuj jeszcze raz jej tylko dotknąć to tak ci wpier*ole że się nie pozbierasz gówniarzu!- Krzyknął po czym obrócił się do mnie - Nic Ci nie jest misiek? - Już mówił słodko i tak rozpuścił moje serce w tym momencie, że od razu go przytuliłam.
- Wszystko w porządku, trochę się wystraszyłam, ale już jest okey. - Powiedziałam a ten przytulił mnie całując w czoło.
-Muszę coś zrobić żeby cię nie stracić. Załatwię ci ochroniarza zgadzasz się? - Co prawda miałam już jednego ochroniarza ale w Polsce tutaj potrzebny był inny.
-Dobrze, ale prozę teraz chciałabym wrócić do domu i się trochę pouczyć biologii.- Sama nie wierzyłam w to co mówię ale wolałam się uczyć niż być zaczepiana przez jakiś dupków.

_________________________________________________________________________________


To jest jakaś MASAKRA ostatnio nie mam czasu nawet pisać O.o Wgl. jestem załamana, bo Harry jest taki śliczny że ZGON ... Ej błagam was czytajcie to i komentujcie bo mi na tym bardzo zależy <3



piątek, 4 maja 2012

Rozdział 3 :      Biegłam po schodach, ujrzałam go za szybą...


          
            Wbiegłam do sali, od razu nie zwracając uwagi na innych rzuciłam się na niego. Wystraszona objęłam go i tuliłam przez jakieś 5/20min. Z wielkimi łzami, byłam już cała mokra. Odetchnęłam Louis zrobił mi miejsce a sam przykucnął obok łóżka opierając dłoń na jego pasie. Ja trzymałam jego rękę i wciąż płakałam. Tak bardzo chciałam żeby dał znak ścisnął mą dłoń cokolwiek . Jakieś znaki że wie że tutaj jestem, ale nic… Mijał czas w sali siedzieli : Zayn, Liam z Danielle trzymający się za rękę, Eleanor, Horan i moja mama. Ja z Lou ciągle przy łóżku Harry’ego, wciąż z nim to czekanie stawało się jakby niekończące, te nadzieje na jego pobudkę za każdym jego ruchem czy nawet drgnięciem.  Już się trochę opanowałam po godzinie, ale dalej miałam szklanki w oczach były niesamowicie mocno podkrążone i na pewno czerwone.
- Lou ?- chciałam, wręcz pragnęłam nie słyszeć tej ciszy która mnie dręczyła.
- Słucham ?- odpowiedział tak troskliwym głosem że moje serce od razu trochę wyluzowało.
- Czy on przeżyje ?
- TAK, nawet nie myśl inaczej! Słyszysz nie pozwalam Ci!
- No tak, dobra nie będę, ale po tym wstrząsie mózgu lekarze mówili że na pewno będzie potrzebował operacji.-byłam tak roztrzęsiona że w połowie nie wiedziałam co mam myśleć, mówić, i czuć- Mamo, czy będę mogła opuścić szkołę i mieć tutaj lekcje prywatne ?
- Tyle ile będzie można zrobię, dobrze? – moja mama odpowiedziała łagodnym tonem.
- Dziękuję tobie mamo, Kocham Cię.
- Asia ja będę z nim przez cały czas. Nie opuszczę go nawet na minutę! No chyba że do toalety.;) – Nigdy nie potrafiłam go zrozumieć nawet w takiej sytuacji potrafił żartować.
- Louis, nie żartuj sobie w takiej chwili- wtrąciła zgrzana Eleanor- Nie rozumiesz co przeżywa teraz Asia ?!
- Rozumiem chyba nawet jeszcze lepiej niż ty! Znam Harry’ego dłużej po prostu chciałem załagodzić sytuacje. Harry jest dla mnie jak brat z nim mógłbym nawet…zostać Gejem…
Sam się bardzo boję a zawsze rozładowuje swoje emocje śmiechem! Chociaż przyznam szczerze teraz to nawet to nie pomaga. – Patrzyłam jak łza spływa mu po policzku.
- Moglibyście się nie kłócić ?! Nie dość że Harry nie daje znaków, to jeszcze wy musicie się teraz o jakąś głupotę wykłócać. Nic się nie stało Lou. - przytuliłam go mówiąc na ucho – wcale mnie nie zraniłeś, może nawet mi pomogłeś tym żartem – wróciłam do ręki Harry’ego  -Mógłby mi ktoś przynieść wodę ? - Zapytałam najmilej jak potrafiłam- Proszę .
- Tak ja tobie przyniosę – Odpowiedział Niall i zniknął za szpitalną szybą.
Przyszedł lekarz by obejrzeć stan Harry’ego.


                                                                      *Harry*

Wciąż biegłem w stronę tej osoby ale zdawało mi się że się oddalała w tym samym momencie zaczynałem zauważać po lewej stronie światło i wtedy stanąłem nieruchomo zastanawiając się co zrobić. Postanowiłem iść w stronę światła …


                                                                       *Asia*

W pewnej chwili zaczęło być coś nie tak … Harry zaczął nierówno oddychać. Zaczęli zwoływać lekarzy. Wygonili wszystkich z sali, zostałam tylko ja i Lou. Nagle Harry przestał oddychać Płakałam, ryczałam nie mogłam złapać oddechu Louis oderwał mnie od Harry'ego mając łzy w oczach musiał mnie wciąż trzymać żebym nie przeszkadzała lekarzom którzy zaczęli go reanimować minęły dwie minuty, Harry wciąż nie oddychał. Już nawet Lou jak na niego spojrzałam to płakał ale i tak chyba nie gorzej niż ja. Wciąż się wyrywałam… Nagle lekarze przestali go reanimować . Zaczęłam krzyczeć
- CO wy robicie ?!?! Dlaczego przestaliście?! – Ledwo co łapałam powietrze, mało co nie zemdlałam w tej chwili, po prostu "Płakałam nie mogłam złapać oddechu wszystko we mnie mówiło żebym zrobiła to samo co się mu stało" [1rozdz.] było mi w tej chwili wszystko jedno co się teraz ze mną stanie.

                                                       *Harry*

W pewnym momencie, kiedy zmierzałem do światła ujrzałem osobę niedaleko mojego prawego boku, która upadła na ziemie. Chciałem jej pomóc zacząłem do niej biec. Dobiegłem, zaczynając ją reanimować, mając nadzieje że dojdzie do siebie. Wokół mnie ukazało się więcej takich osób wstałem obejrzałem się wokół byłem przerażony, w pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramię odwróciłem się i ujrzałem dziecko, dziewczynkę trzymającą misia za rękę który zwisał wzdłuż białej sukienki w koronkę. Powiedziała :
- Zostaw innych, ich już i tak nic nie uratuje, ocal siebie.
- Przecież ja jestem żywy, przecież ja żyje! – zacząłem krzyczeć nie wiedząc o co chodzi. Bałem się – Kogo mam ratować?!
- Spokojnie, ratuj tą osobę którą przed chwilą chciałeś reanimować. Do zobaczenia.
  Ponownie przylepiłem moje blade, szorstkie dłonie do klatki tego człowieka. Po chwili miałem wrażenie, że coś we mnie ożywa, dostaję więcej energii a osoba którą reanimuje chyba zaczyna powoli oddychać. Nie przestawałem wciąż ją reanimowałem...

                                                                    *Louis*

-Hej, Asia zobacz on zaczyna oddychać?! – płakałem teraz już ze szczęścia ale jeszcze gdzieś w głębi mieścił się jeszcze smutek. Ona też była już szczęśliwa wtulona we mnie z dużymi łzami w oczach. Już nie mogłem jej utrzymać wiec ją puściłem
- Harry, Harry wstań, obudź się, powiedz coś?!- krzyczała, wciąż odpychała lekarzy, ale nie miałem nic przeciwko temu- Harry proszę powiedz coś ściśnij moją rękę proszę! – Sam nie mogłem nic zrobić stałem tylko osłupiały i nic nie mówiłem tylko… Płakałem bez końca płakałem…

*Asia*

-Harry no proszę! Kocham Cię słyszysz, Kocham Ciebie! . Tylko się ocknij – Ciągle czuje coś czego nie da się opisać. Dlaczego jest tak mało polskich słów na opisanie tego co teraz czuje, jest taki ból szczęście troska a zarazem, nie mogę nawet określić jak ogromna miłość do niego.
- Ja też Cię kocham. – ODEZWAŁ SIĘ, W KOŃCU SIĘ ODEZWAŁ! – Proszę, wybacz mi – teraz i on płakał przyciągnął mnie do siebie i mocno wtuleni oboje roniliśmy łzy. Nareszcie wtuliłam się w jego ciało poczułam ponownie jego zapach, smak jego ust, Ponownie zauważyłam jego jakże mocny kolor oczu, wciąż skierowany w moją stronę.
- Kocham Cię, nigdy więcej mi tego nie rób. Tak strasznie Cię Kocham. – wciąż do niego mówiłam oglądając jego twarz kawałek po kawałku.
- Już nigdy Ciebie nie opuszczę, nigdy rozumiesz. Kocham Ciebie- mówił to takim przepięknym głosem takim spokojnym cichym troskliwym…
- Louis ? Czy to ty ? – Uwolnił mnie na chwile ze swoich objęć zwracając się w jego stronę.- Lou chodź, przytul mnie! Proszę!- Usiadłam obok na krześle kiedy Lou z ogromnym uśmiechem na twarzy i łzami podszedł do Harry’ego . Objął go chyba najmocniej jak tylko potrafił.
- Harry- mówił- tak bardzo mi ciebie brakowało! Wiesz jak bardzo ciebie kocham prawda?!
-Wiem, ja też ciebie Kocham. Ciebie, Asie i całą resztę! – podeszłam z drugiej strony i przytulił nas obojga. Naprawdę gdybyście to poczuli to wszystko co przeżyłam zaledwie w niecałe 4 godziny. Smutek, radość zmartwienie. Też trzęśli się byście tak jak ja wtulona w Harry’ego. Głaskał mnie po włosach, czuł to, czuł co ja przeżywałam jak jego tu nie było.

*Harry*

Nareszcie ją odzyskałem, znów mogę poczuć jej zapach i wtulić się w nią nie wiem co się ze mną działo kiedy … nie żyłem… Czy naprawdę mogę to powiedzieć lekarze powiedzieli że to śmierć kliniczna, czy ja naprawdę to przeżyłem. Myślałem, ta dziewczynka z misiem którą wtedy tam widziałem. Co to wszystko do cholery było. Na razie może nie będę się tym przejmować, najważniejsze że mam Louis’a i Asie… Tylko cały czas zastanawiam się gdzie jest moja mama. Mówiła mi że poleciała po prezent niespodziankę, ale jakby się dowiedziała co się ze mną działo to od razu by wróciła. No nic może coś ją zatrzymało.
- A gdzie jest reszta? Gdzie Zayn, Niall i Liam ?!
- Czy już wszystko w porządku panie Styles ? - zapytał mnie lekarz - jeżeli tak to mogą wejść.
-Oczywiście, po za tym to są moi najlepsi przyjaciele traktuje ich jak braci tak samo ja Lou, dlaczego mieliby nie wejść ?
- Dobrze w takim razie już po nich idę, za godzinę przyjdę sprawdzić pana stan – powiedziała pielęgniarka i wyszła. Chwile potem weszli moi CHŁOPACY
- Aaaaa, Harry żyjesz ?! – Krzyknęli, jak weszli cali się trzęśli i widać było że też sobie popłakali.
- No pewnie że żyję czemu miałbym nie żyć! :D – Tak się ucieszyłem na ich widok w końcu byliśmy znów razem. Calutkie One Direction,- Nareszcie jesteśmy wszyscy i to żywi,  brakuję tylko Paula – Wszyscy się uśmiechnęli.
- Gdybyś ty widział minę Niall’a jak ciebie potrącił ten samochód, To przez tą rąbniętą fankę musimy coś z nimi zrobić! Mogłeś przez nią zginąć!- mówił Malik
- Debilu mój, nigdy więcej nie przytrzymuj mi drzwi ja sobie poradzę! Wiesz jak ja się bałem po tym co się stało, Jak na mnie leżałeś nie przytomny Zayn od razu zamknął drzwi tylne i pojechaliśmy szybko do szpitala. Leżałeś na moich kolanach dopóki nie przyszli lekarze z noszami i nie zabrali ciebie. Nawet nie wiedzieliśmy gdzie cię biorą bo zabronili nam iść dalej. Tak się o Ciebie bałem, zresztą mulat też się bardzo martwił! Tylko wiesz on udaje że nie, żeby zrobić wrażenie „Bad boy”- mówiąc ostatnie zdanie, odwrócił się tyłem do Zayn’a i mówił do mnie cicho żeby on nie usłyszał.
- Hej, słyszałem to! -,- … To nie prawda, Harry wiesz że Cię Kocham – roześmiał się , i po chwili wszyscy się już śmialiśmy. Rozmawialiśmy ze sobą do późna. Asia wciąż siedziała w moich objęciach obok mnie wtulając się. Każdy nas spotykający się wzrok na sobie kończył się dość długim pocałunkiem. Mniej, więcej zasnęła przy mnie o 1:00 w nocy, prawie na mnie leżąc. Nie przeszkadzało mi to w ogóle, bardzo się z tego powodu cieszyłem. Wciąż głaskałem ją, raz po policzku raz po włosach, a nawet zdarzało się niekiedy że ona obejmowała swoimi nogami moje wtedy zawszę się głupio czułem szczególnie dlatego, że wszyscy się śmiali a jej mama patrzała na mnie jak na jakiegoś wroga z którym nie rozmawiała przez rok a nagle go zauważyła, ale jej spojrzenie nie było aż tak złe bo w jej oczach widziałem szczęście.
Przy Asi czułem się jak anioł, to ona nim była unosiła mnie i moje myśli wysoko nad niebo.

___________________________________________________________________________
Mam ogromną nadzieje że wam się spodobało ! <3
 Tutaj dedyk dla Oli kochanej ; *

mam wielką nadzieje że będziecie czytać też kolejne rozdziały i w ogóle komentujcie, ewentualnie piszcie co mam poprawić itp.
Aha i nie wiem czy bd dodawała rozdziały co 3 dni będę czasem może częściej, ale w każdym razie 3 dni to max ;)
Dziękuje wszystkim co czytają ...