Translate

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 12 października 2012

Rozdz. 25

                                                                                                                      (+18xd w kościele)

            Zatrzasnąłem drzwi i usłyszałem głuche echo roznoszące się po kościele, byłem tu całkiem sam, ani jednej żywej duszy. Przechodząc przez środek rozglądałem się wokół jakbym był tutaj pierwszy raz. Bardzo wysoki sufit, na jego czubku duże okna po których spływały ciężkie krople deszczu. Tylko one w tej chwili dotrzymywały mi towarzystwa. W kościele było ponuro, wszystkie twarze umieszczone na obrazach zdawały się spoglądać na mnie. Patrzyły swoimi mizernymi i smutnymi oczami. Ciemne marmurowe ściany starej i ogromnej zarazem świątyni- jak zwał, tak zwał- pomyślałem. Były bez uczuć, i jeszcze te kolumny... Bardzo podkreślały mroczność budowli, jesli można to tak nazwać. Nie lubiłem tego miejsca. Tu było i pewnie będzie tak zawsze. Ławki były podzielone na dwie strony. Prawą i lewą. Jasne oparcia i czerwone długie siedzenia wyglądały jeszcze gorzej niż można by się było spodziewać. Wszedłem do jednego z rzędów po prawej stronie. Nie wiedziałem co mam teraz robić, jak zacząć i jak skończyć. Zacząłem zastanawiać się czy wierzę, lub czy potrafię uwierzyć, a jeśli już tak to dlaczego ja zostałem obdarowany tym gównem, które nie pozwala mi normalnie żyć. Klęknąłem spuszczając głowę w dół. Zacząłem płakać.
-Jeżeli jesteś, to mi kurwa pomóż- Przeklnąłem, a w tym samym momencie usłyszałem jak ktoś wchodzi do kościoła. Louis... Świetnie. Starałem się nie zwracać na niego uwagi lecz w końcu przestało to być możliwe, gdyż wszedł na podest przy ołtarzu. Spojrzałem w jego stronę ze łzami w oczach i lekkim zdziwieniem na twarzy. Włączył mikrofon i zaczął wolno mówić.
-Myślisz, że mi uciekniesz? Mylisz się. Myślisz, że twoje problemy znikną od tak? Także się mylisz...- Wtedy zakryłem twarz i rozpłakałem się jeszcze mocniej niż przed chwilą.- Patrz na mnie!- Krzyknął, a ja niechętnie uniosłem głowę.- Wiesz, że Cię kocham więc pamiętaj o tym, że nie uciekniesz ode mnie, pamiętaj też, że to ja pomogę Ci zawszę i we wszystkim. Damy radę rozumiesz?!- Powiedział, a ja dalej wylewałem z siebie ten okropny, ale w jakimś znaczeniu przynoszący ulgę płyn. Rzucił mikrofon na stół i szybko szedł w moją stronę. Wszedł w ławkę znajdującą się przede mną klęknął na niej w moją stronę i opierając się brzuchem o oparcie sięgnął po mnie, pociągnął za ciemną bluzę i pocałował ostro i stanowczo. Uległem mu. Wygiąłem go w pół tak, że opierał się plecami o ławkę przed nim, przeszedłem do jego rzędu przez oparcie w ogóle nie odrywając od niego ust. Leżałem na nim, wsunął zimną dłoń w moje bokserki, atmosfera w okół nas przekraczała normę. Robiło się gorąco, namiętnie, wręcz niebezpiecznie. Po chwili nie zdając sobie sprawy, z tego co robię, postanowiłem się trochę opanować szybko pytając Lou.
-Co ty odwalasz?! Jesteśmy w kościele!- Uświadomiłem sobie, że znów na niego krzyczę.- Przepraszam.- powiedziałem i odsunąłem się od niego powoli, zerkając w jego oczy jeszcze raz. Pobiegłem do konfesjonału i usiadłem na podeście na którym powinienem tak naprawdę klęknąć. Louis (mogłem się tego spodziewać) usiadł w środku na dość sporym, ciemno fioletowym fotelu i zapukał w okienko. Obróciłem się w jego stronę, przyjmując prawidłową pozę. Podkrążone oczy skierowałem w dół, nie miałem odwagi na niego patrzeć.
- Nie zasługuję na ciebie- odparłem w końcu.- Nie potrafię nad sobą panować to... Sam wiesz co, niszczy mnie. Ranie najważniejszą osobę mojego życia nie zdając sobie z tego sprawy.- Mówiłem cicho- Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham.- Podniosłem w pewnej chwili głowę w górę i spojrzałem na jego oczy. Płakał.- Dlaczego ty...?- Zapytałem od razu.
-Ponieważ ty mówisz, że mnie kochasz. Masz nie płakać... Na co czekasz? Zrób to teraz. Wiesz, że oboje tego chcemy. Nie zwracajmy uwagi na to gdzie jesteśmy. W tej chwili nie obchodzi mnie miejsce, tylko ty! Udowodnij jak bardzo mnie kochasz.- Sam tłumiłem w sobie podniecenie. Nie mogłem się w tej chwili opanować. Nakręcił mnie i to jeszcze do tego stopnia, że poczułem jak spodnie naprężają mi się lekko z wiadomego powodu. Zerwałem się na nogi, agresywnie pociągnąłem za drzwiczki i od razu z szybkością zaczęliśmy się całować. Siedziałem na nim, wyczuł do jakiego stanu mnie doprowadził. Obsesyjnie macał moje krocze, był tak rozpalony... Nie byłem w stanie tego opisać, oboje wzdychaliśmy coraz szybciej i głębiej. Przestawałem skupiać się na moim niepoprawnym pulsie i zwracałem większą uwagę na niego. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zmysłowy i nie do opanowania. Nasze języki walczyły między sobą. W końcu jednak zapanowała zgoda, przejeżdżał swoim po moich zębach. Przygryzałem najpierw jego wargi, później schodząc niżej, zacząłem włazić pod jego koszulkę. Zdejmując ją od razu pieszczotliwie ssałem jego sutki. Nie potrafiłem się od niego oderwać, to jest najgorsze. Uzależnienie od drugiej osoby. Patrzyliśmy w swoje źrenicę, jego błękitne oczy... Po prostu czarowały, ale byłem zbyt napalony żeby teraz oglądać w nich te najmniejsze i najbardziej tajemnicze detale. Wróciłem z pośpiechem do jego rozgrzanego torsu, podczas gdy ten obmacywał moje włosy z podniecenia co chwilę je całując, chciał już przejść do rzeczy, ale ja życzyłem sobie aby to wszystko, ta chwila trwała dłużej niż wszystkie inne tego typu. Rozpiąłem mu spodnie, docierając do naprężonej męskości, przypomniało mi się, że czasem podczas seksu mówiłem na niego Kevin, wtedy oboje natychmiast zaczynaliśmy się śmiać. Teraz było inaczej ta atmosfera , nie pozwalała mi na wymówienie tego nawet jakbym to zrobił, to i tak byśmy się nie śmiali. Zacząłem delikatnie muskać ustami jego przyrodzenie, z każdą minutą, coraz bardziej mi imponował. Wczuwałem się w to co robiłem, bardziej. Traktowałem jak zabawkę, ale w ten sposób uczyniłem, że jeszcze mocniej podobało to się jemu.
-Harry...- prawie krzyknął, jęcząc. Uniosłem się na chwilę, żeby sprawdzić o co mu chodzi lecz on z wygiętą w tył głową tylko ciężko dyszał z podniecenia. Złapałem jego członka i powoli poruszałem po nim dłonią w górę i w dół.
-Ciszej.- odezwałem się po chwili, kiedy czułem i dokładnie słyszałem jego iskrzące się emocje. Musiałem go jakoś zamknąć, więc skierowałem mojego penisa w słaby punkt faceta (punkt G). Ruszałem się powoli, a żeby nie pozwolić mu na jęki, zatkałem mu twarz dłonią, lecz po chwili sam nie wytrzymywałem i bardzo ciężko było mi się opanować. W końcu krzyknąłem tak głośno, że echo odbiło się od wszystkich ścian kościoła, tego momentu Louis nie przetrwał i doszedł. Spuścił się na moje podbrzusze i idiota zadowolony z siebie oderwał moje palce od swoich ust i stanowczo pocałował mnie czekając aż ja dotrę do tego samego stanu. Obrócił mną w ten sposób, że teraz to on leżał na mnie a ja za to na ciemnym siedzeniu. Non stop wpijał się w moje słodkie wargi. Zaparłem się ręką o drewnianą ściankę konfesjonału nie mogąc już wytrzymać. Byłem zalany potem, wszystko buzowało wewnątrz mnie, mojej głowy. Chciałem więcej chociaż, wiedziałem że mogę nie dać rady. Czułem jakbym był "Trzy metry nad niebem". Szepnąłem.
-Dochodzę...- Opuściłem jego jędrne pośladki i wyrzuciłem z siebie tę dziwną substancję. Po czasie zaczęliśmy równomiernie oddychać stykając się czołami uśmiechnięci do siebie jak głupki.
-Idiota.- Powiedział śmiejąc się na głos.
-Też Cię kocham.- Odpowiedziałem przekornie, on złapał mnie mocno za włosy i mocno, ale krótko pocałował. Teraz dopiero oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego gdzie to zrobiliśmy, otworzył szeroko oczy Lou i obejrzał się dookoła. Szczery uśmiech z ogromnymi dołeczkami ukazał się na mojej twarzy.
-Haha- zaśmiał się- Kocham je!- dodał. Dość długo nie odzywaliśmy się patrząc na siebie, oglądając każdy milimetr swoich ciał nawzajem chociaż i tak znaliśmy je na wylot. Ostrożnie przełknąłem ślinę i w mój wzrok w końcu wpełzły jego oczy. Najbardziej wyszukane kolory niebieskiego jakie mogłem kiedykolwiek ujrzeć były połączone ze sobą i tworzyły tylko jedną dwudziestą całego chłopaka. W nim wszystko wydawało się być za każdym razem inne, lepsze, cudne. Kochałem to, nie było ładniejszego słowa aby to uczucie określić, żałuje.
W końcu, zebraliśmy się. Opuściliśmy to miejsce.
-Teraz będzie mi się tu podobało. Szczególnie podczas spowiedzi.- Wyszczerzyliśmy oboje zęby. Wciąż padało, ale teraz jakoś nie zwracałem na to większej uwagi. Ruszyliśmy w stronę domu. Włożyłem swoją dłoń do jego tylnej kieszeni. Zrobił to samo. Dużo rozmawialiśmy, ciągle się śmiałem. Zauważyłem też, jak z krzaków czasem wyłaniają się osoby z aparatami. Jakie to było dziwne. Wkurzające.
-Niech o nas wiedzą. Nie przejmuj się tym.- Powiedział kiedy zobaczył moją minę.
-W porządku lecz w takim razie zobaczą jak naprawdę ciebie cenię.- Odparłem od razu i stanęliśmy na środku chodnika łapiąc się wzajemnie za biodra. Pocałowaliśmy się... W deszczu, niesamowite. Paparazzi widocznie nas zauważyło, bo zaczęli wychodzić z krzaków i klaskać? Tak właśnie, też byliśmy zdziwieni. Porobili parę fotek i odeszli. Po wspólnym powrocie do mieszkania, wszyscy zaczęli bić brawo i śmiać się, zupełnie jak ja gdy coś mnie na prawdę bawi.
-O co wam chodzi??- Zareagowaliśmy z Tomm'em.
-Haha! Nic, jesteście w całej sieci! Twitter, facebook, tumblr, a nawet wiadomości w tv. - Spojrzeliśmy po sobie z Loui'm, zdziwieni jak szybko to się rozniosło.
-Oto nam chodziło!- I wszyscy zaczęliśmy chichotać, resztę dnia spędzając wspólnie, komentując pozy naszego pocałunku ujęte w obiektywach, to ile fanek o nich już mówiła. Ile twittów napłynęło na nasze konta w czasie pięciu minut. Byliśmy z tego zadowoleni, myślałem razem z Tomlinson'em, że będzie gorzej...
_________________________________
Czemu ja tak do dupy piszee. xd
;p znów myślałam, że wyjdzie lepieej. no ale okeey.
Pozrdawiam <3

6 komentarzy:

  1. Zajebisty.. Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  3. aahhh. Cudeńko.. <3 aż mnie to podnieciło*.* Na początku byłam zaskoczona tym, że będą uprawiać seks w kościele, ale to było.. gorrrrrące <3No i jeszcze to jak pocałowali się publicznie.. Jakie to słoodkie.. Rozdział jest.. ŁAŁ.. no po prostu.. Wspaniały. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział xx @Larry1DLove [becausetruelovecannothide.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest Z.A.J.E.B.I.S.T.E. SERIO. Nigdy w życiu nie czytałam tak szalonego rozdziału + 18 :D + opowiadanie też mi się zajebiście podoba, jedno z najlepszych jakie czytałam.
    http://a-cup-of-irish-coffee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O k**wa już nie mogę się doczekać następnego bo jest taki zajebisty wspaniały i w ogóle super ;) Naprawdę masz dziewczyno talent .
    Z niecierpliwością czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. mam LarryGasm :o czekam na następny, przy okazji przeczytałam kilka wcześniejszych rozdziałów i jestem oczarowana, więc działaj *o* <3

    OdpowiedzUsuń